W Bieszczadach zgubił się turysta. Uratował go pies-ratownik o imieniu Chilly
W miniony piątek dyżurny Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Bieszczadach przyjął zgłoszenie o zaginionym w górach mężczyźnie. Do akcji wyruszyli goprowcy, w tym także pies-ratownik o imieniu Chilly, któremu udało się odnaleźć zaginionego. Mężczyzna został przekazany w ręce Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego w Sanoku.
Zgłoszenie o zaginionym turyście wpłynęło do bieszczadzkiej centrali GOPR-u 8 kwietnia około godziny 19:30. Policjanci poinformowali goprowców, że na górskich szlaku, gdzieś pomiędzy Wyżyną Wołkowyją a Brzeźnicą, zgubił się mężczyzna. Goprowcom udało się skontaktować z zaginionym, który wyznał, że opuściły go siły i siedzi pod drzewem, ponieważ nie jest w stanie kontynuować wędrówki.
Tego dnia warunki pogodowe nie były zbyt sprzyjające – pomimo że temperatura była w miarę wysoka (około 6o C), nie brakowało silnych opadów deszczu i podmuchów porywistego wiatru. Członkowie rodziny poinformowali ratowników o ścieżce, z której skorzystał zaginiony, dzięki czemu mieli lepszą orientację, gdzie go szukać.
Wstąp na https://eandrychow.pl, żeby sprawdzić, jaki nowy sprzęt otrzymali goprowcy.
Pijany z hipotermią leżał pod drzewem
W poszukiwaniach brał również udział pies-ratownik o imieniu Chilly, któremu udało się odnaleźć zaginionego. Okazało się, że mężczyzna postanowił zdrzemnąć się pod drzewem, przykrywając się gałęziami. Ratownicy spostrzegli, że poszkodowany znajduje się w stanie hipotermii, a do tego jest w stanie nietrzeźwym.
Goprowcy przekazali pacjenta pod opiekę Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego w Sanoku, pomyślnie kończąc całą akcję około godziny 02:00.